UK - plusy dodatnie i plusy ujemne

Zaczęty przez krzyszp, 04 Październik 2012, 23:32

krzyszp

Jak wiecie, siedzę sobie w kraju Robina (tego, co schudł bo nie jadł) już pewien czas (od maja 2004). Po tym czasie mogę podzielić się pewnymi spostrzeżeniami.

Najpierw plusy dodatnie :)

1. Kultura.

Anglicy są kulturalni, generalnie. Możesz wejść do sklepu, nic nie kupić, a i tak sprzedawca będzie z Tobą gawędził i mile się pożegna i od tej zasady w zasadzie nie ma wyjątków. Zapomnij o "spojrzeniu mordercy" gdy podchodzisz do kolejki do kasy w Tesco - tutaj jak przypadkiem się "wepchniesz" w kolejkę, to Cię nie op.... tylko... przeproszą - im się nie śpieszy.

Zapomnij, że Ci się spieszy. Anglicy się nie śpieszą (z reguły) także wtedy, gdy wykonujesz dla nich jakąś usługę, dlatego nie jest niczym dziwnym, że pracę zleconą na dwa dni oddajesz po miesiącu - widocznie tak musiało być, a Ty miałeś powódź, gradobicie i najazd teściowej, więc nie mogłeś się wyrobić.

2. Pieniądze.

Chociaż funt nie ma już takiej wartości jak 8 lat temu (w dobrach konsumpcyjnych), to jednak nadal za tygodniówkę w fabryce idzie normalnie przeżyć i jeszcze raz w roku pojechać na wakacje :)
Gdy jest się tutaj we dwoje, to można spokojnie wynająć mieszkanie, kupić skromny (10-12 letni) samochód, porobić wszystkie opłaty, itd... i raz w roku pojechać do Hiszpanii a na święta do Polski.
Gdy chociaż jedno z pary jest pracowite (nadgodziny) lub lepiej wykwalifikowane, standard życia idzie gwałtownie do góry. Jako przykład podam znajomą mi parę:
On - pracownik fizyczny, ale nabrał już doświadczenia u pracodawcy, dużo nadgodzin - tygodniowo ok 380-450 funtów.
Ona - pracownik umysłowy w organizacji pozarządowej - wypłata miesięczna ok 1300GBP na miesiąc.
Razem mają ok. 2900GBP miesięcznie na rękę. Za dom (wynajem, 5 pokoi, na wiosce) płacą 500GBP miesięcznie, opłaty następne 400 (razem z ubezpieczeniem AC dwóch samochodów, Internetem, podatkami lokalnymi itd.). Zostaje ok 1000GBP 1700 miesięcznie (po odliczeniu 300GBP na wydatki "inne, losowe" z tego ok 500 funtów na jedzenie. Zaznaczam, że w ich sytuacji duże znaczenie ma wysoki standard (położenie) domu oraz odległość do pracy (dojazdy).
Para w takiej sytuacji spokojnie wyjeżdża na święta do rodziny, na wakacje w jakieś ciepłe miejsce :)

3. Praca.
Praca jest. Po prostu.
W dodatku tutaj lubią doceniać (zasadniczo) dobrych pracowników. Największą zaletą naszych w UK jest wielozadaniowość (uniwersalność) oraz ewentualnie (bo nie wszystkich to dotyczy) solidność. Za to nas lubią pracodawcy. Spotkałem się już z kilkoma właścicielami i/lub managerami firm, którzy preferują polaków ponad anglików w temacie zatrudnienia.

4. Urzędy.

Kompletny odjazd :) Wszystko prawie załatwiasz na telefon, ewentualnie poprzez formularz na stronie internetowej. W całym UK są 2 (dwa) urzędy komunikacyjne - żadnego stania w kolejkach z okazji kupna/sprzedaży auta!
Co roku US (Inland Revenue) przysyła mi uprzejme pismo, w którym dziękują mi za to, że przyjąłem zwrot podatku  ;D

Długo można by wymieniać plusy, ale to już jak ktoś zapyta dokładniej.

Co do plusów ujemnych to:

1. Pogoda. To trzeba po prostu przeżyć. Przysłowie mówi, że UK ma dwie pory roku: wczesną wiosnę i późną jesień. To prawda. Zasadniczo. Ale czasami zdarzy się lato, zwykle w drugi wtorek sierpnia ;)

2. Polacy.
Mówię Wam, tutaj dopiero zobaczyłem jak ludziom słoma z butów wyłazi. Niektórym się wydaje, że jak za granicę wyjechali, to piekła nie ma. Niestety, ale w zasadzie 99,9% przykrości jakie mnie tutaj spotkało (poza jednym napadem) to zasługa naszych. Może nie tyle przykrości, co wstydu jakiego się przez "naszych" najadłem...

3. Brak pośpiechu.
W jednej sytuacji zaleta, w innej nie. Gdy czekasz 3-ci miesiąc na podłączenie łącza, które miało być podłączone w ciągu 7 dni... Ale parę fu...w do słuchawki zwykle przyśpiesza sprawę - nie są zbyt odporni na "wkurzonego, polskiego klienta".

Jeszcze kilka spraw mnie tutaj wkurza, ale to już jak ktoś o coś zapyta :)


Należę do drużyny BOINC@Poland
Moja wizytówka

Troll81

CytatRazem mają ok. 2900GBP miesięcznie na rękę. Za dom (wynajem, 5 pokoi, na wiosce) płacą 500GBP miesięcznie, opłaty następne 400 (razem z ubezpieczeniem AC dwóch samochodów, Internetem, podatkami lokalnymi itd.). Zostaje ok 1000GBP miesięcznie z tego ok 500 funtów na jedzenie.

wychodzi mi że zostaje im 2000

krzyszp

#2
Cytat: Troll81 w 04 Październik 2012, 23:53
CytatRazem mają ok. 2900GBP miesięcznie na rękę. Za dom (wynajem, 5 pokoi, na wiosce) płacą 500GBP miesięcznie, opłaty następne 400 (razem z ubezpieczeniem AC dwóch samochodów, Internetem, podatkami lokalnymi itd.). Zostaje ok 1000GBP miesięcznie z tego ok 500 funtów na jedzenie.

wychodzi mi że zostaje im 2000
Racja, pomyliłem się, ale także nie uwzględniłem wydatków losowych (solarium, wypady do kina, basen, itd) - powiedzmy 300 miesięcznie.
Zostaje 1700 i na tyle poprawiłem :)


Należę do drużyny BOINC@Poland
Moja wizytówka

Troll81


krzyszp



Należę do drużyny BOINC@Poland
Moja wizytówka

krzyszp

Widząc ostatnie ruchy na scenie polityczno-gospodarczej doszedłem do pewnego wniosku.
Otóż widać wyraźnie, że wraz z emigracją z Polski, UK zaimportowało chyba naszych polityków i urzędników - coraz więcej bzdur typowych wcześniej tylko dla krajów wysoko rozwiniętych, takich jak Białoruś i Polska, pojawia się i tutaj...
Wymieniając:
Próba prywatyzacji służby zdrowia.
Populizm w polityce (niedawny sukces partii UKIP, wyjątkowo ksenofobicznej).
Zmiany w polityce socjalnej, dzięki czemu dzięki mojemu wykształceniu mój kręgosłup "wyzdrowiał" i nie kwalifikuję się do grupy inwalidzkiej - co jest paranoją, jeśli jednocześnie mam ograniczenie podnoszenia ciężarów do... 1kg...

Niestety, nie zaimportowali jakości usług z naszego pięknego kraju, i tego żałuję. Obecnie mam śmieszno-tragiczną sytuację:
Na prośbę znajomego złożyłem mu zestaw oparty na i7 oraz barebone Shuttle. Niestety, wbrew informacji na stronie sklepu, Shuttle nie chodzi z Ivy Bridge jeśli nie zrobisz update bios'u. Jako, że nie mam żadnego swojego procka na 1155 na stanie (a coś potrzeba "na podmiankę"), udałem się do pobliskich serwisów komputerowych. Dopiero szósty z kolei podjął się operacji. To było w czwartek i zaznaczyłem wyraźnie, że ma potwierdzić, że to zrobi najpóźniej w piątek, gdyż w przeciwnym przypadku jeszcze w czwartek zamówię jakiś tani procek, aby mieć w piątek przesyłkę, zrobić samemu update i w weekend oddać kompa.
W piątek dostałem telefon, że gość "nie za dobrze się czuje" i update zrobi w sobotę rano (sic!).
W sobotę (dzisiaj) dostałem telefon, że jednak nie zrobi, bo nie ma procka na zamianę na stanie (sic 2!).

Poziom mojego wkurwienia łatwo można obliczyć  :deadman:


Należę do drużyny BOINC@Poland
Moja wizytówka

Troll81

moze pan informatyk jest z indii?

AiDec

Zatem trzeba zastosowac typowo polskie rozwiazanie dla typowo polskich problemow. Spotkac sie z informatykiem, z liscia mu, poinformowac ze jutro przyjde ponownie.



Bo jest paru kumpli :),
Bo jest parę w życiu dobrych chwil...


Moja wizytowka i sygnaturka