Proszę, zwróćcie uwagę, że tzw. stara unia znów nas, mówiąc elegancko, mocno dyma. Te całe sankcje to jeden wielki pic a my ponosimy realne straty, którym, nie mam pojęcia, jak można zapobiec. Rządzący powinni np. znieść skrajnie debilne przepisy dotyczące produkcji polskiego cydru, moglibyśmy także zacząć wytwarzać swojski kalwados i nieco napsuć przy okazji krwi Żabojadom, ale czy nie będzie to przysłowiowa kropla w morzu? Swoją drogą skrajnie mnie wnerwia tępota naszych, za przeproszeniem elyt. Ci ludzie niczego nie potrafią wymyślić, jakoś zareagować na kryzys, mówiąc wprost wojnę gospodarczą. Czy tylko Rosjanie jedzą jabłka? Może należałoby ruszyć tyłki z wygodnych stołków i poszukać innych rynków, np. w Afryce. Czarny ląd kryje w sobie mnóstwo minerałów, może się wymienimy? Wy nam surowce a my wam doskonałe żarło. Swego czasu premier bawił w Nigerii, pamiętam, jak paru publicystów śmiało się z tej wizyty jako nonsensownej. Uważam, że gdyby Donek wykazał się większą troską o państwo, niż o własny wizerunek, to korzyści już byśmy jakieś mieli. Pojawiała się perspektywa współpracy z krajami Ameryki Łacińskiej. Pomysł dobry zważywszy wiosnę ludów latynoskich, o której mówił ŚP. Ryszard Kapuściński, genialny obserwator przemian współczesnego świata. Wszystko rozeszło się po kościach i z całej inicjatywy do dnia dzisiejszego praktycznie nic nie wynikło. Władający Rosją gwiżdżą sobie na czysto teoretyczne unijne sankcje, natomiast nas mogą one rykoszetem rozbić dokumentnie.